Z dystansu o wydarzeniach sportowych, niekoniecznie tych z pierwszych stron
Finał Małopolskiego Pucharu Polski był przedsmakiem tego, co miało się potem wydarzyć w dwumeczu barażowym. Dominowali podopieczni Franciszka Smudy, ale gracze z Niecieczy przekonali się, że nie taki diabeł straszny. A wszystko na urodziwym stadionie w Kalwarii Zebrzydowskiej.
Kilka dni wcześniej Kielczanie pozbawili piłkarzy Wisły marzeń o wygranej w lidze. Okazja na rehabilitację nadarzyła się w finale Pucharu Polski i Płocczanie jej nie zmarnowali, przerywając tym samym hegemonię przeciwników w tych rozgrywkach.
To był ostatni akcent drugoligowego sezonu 2021/2022. Dwie marki mające za sobą rzeszę kibiców walczyły o awans na zaplecze Ekstraklasy. Kibice Niebieskich stworzyli przy Cichej niesamowitą atmosferę, która poniosła ich piłkarzy wprost do pierwszej ligi.
W sobotnie popołudnie publiczność zgromadzona na kameralnym stadionie w podrzeszowskim Krasnym miała okazje obejrzeć całkiem ciekawy mecz. Będący w trudnej sytuacji zespół Korony Rzeszów walczył o ligowe punkty, ale KSZO to dosyć trudny przeciwnik w tym sezonie. Wszystko skończyło się remisem 2:2, który ustalony został przez gospodarzy w ostatnich minutach meczu. Podział punktów nikogo nie ucieszył, ale oba zespoły nie mają się czego wstydzić po tym spotkaniu.
W grupie IV 3 ligi walka o awans toczy się w niesamowitym ścisku. Drużyny w czubie tabeli dzieli punkt, czasem dwa, a czasem pozycja wynika jedynie z bezpośredniego spotkania. Jednym z etapów tego niesamowitego wyścigu był mecz rezerw Cracovii z Podhalem w pięknej i sielskiej scenerii centrum treningowego Pasów. Wynik? Rodem z innej dyscypliny, w której mierzą się także te dwa kluby – hokeja. 5:2 wygrali podopieczni Piotra Gizy, delikatnie przybliżając się do awansu.
Goście przyjeżdżali jako ekipa, która pierwsza pokonała gwiazdy z Wieczystej. Gospodarze budują drużynę, która wkrótce ma zawojować czwartą ligę. Obie ekipy stworzyły całkiem żwawe widowisko, które ostatecznie przyniosło trzy punkty Wiślanom.
W Wielką Sobotę na boisku przy Hetmańskiej kibice stworzyli doprawdy niesamowitą atmosferę. Dostosowali się do niej zawodnicy obu klubów. Powstał z tego piłkarski spektakl, którego nie powstydziłaby się Ekstraklasa. Ostatecznie górą byli goście, ale nikt opuszczający stadion nie mógł być rozczarowany.
Skazywane na porażkę gospodynie mocno postawiły się faworytowi. Można powiedzieć nawet, że w pierwszym secie zmiotły przeciwniczki. Potem jednak zaczęły się schody i ostatecznie zwycięstwo i radość z awansu do półfinałów pojechała na Podkarpacie.
Skazywane na porażkę gospodynie mocno postawiły się faworytowi. Można powiedzieć nawet, że w pierwszym secie zmiotły przeciwniczki. Potem jednak zaczęły się schody i ostatecznie zwycięstwo i radość z awansu do półfinałów pojechała na Podkarpacie.
Gospodarze aby marzyc o utrzymaniu, musieli ten mecz wygrać. Tyle, że przeciwnik był nie byle jaki. To goście wykorzystali jedną ze swoich sytuacji i cieszyli się z trzech punktów. Mogło być jednak inaczej, gdyby napastnicy Metalu wykazali się nieco lepszą skutecznością.