Z dystansu o wydarzeniach sportowych, niekoniecznie tych z pierwszych stron
Jakoś mam szczęście do fotografowania tych dwóch ekip. I dobrze, bo zarówno Hutnik jak i Kolejorz chce grać w piłkę i takie mecze dobrze się ogląda. Na ławce trenerskiej również szkoleniowcy z perspektywami i pomysłem na grę. Gospodarze wygrali 3:0 i wygląda na to, że będą szykować się do baraży o pierwszą ligę.
Nowohucianie od ponad półtora miesiąca nie wygrali i osiedli na dnie ligowej tabeli. Przed tygodniem byli bliscy przełamania tej serii,…
Pogoda może nie była idealna do kibicowania, ale do gry jak najbardziej. Mokra murawa (miejscami nasączona wodą) sprzyjała szybkiej wymianie piłek, co akurat preferują oba zespoły. Dzięki temu kibice na Ludwinowie od początku oglądali zacięte i szybkie zawody, mimo że ich ulubieńcy rzadko byli stroną przeważającą.
Stara piłkarska prawda mówi, że szczęście sprzyja lepszym. Trudno stwierdzić, czy Hutnik w tym meczu był gorszy. Zanim bowiem mecz z Motorem na dobre się rozkręcił, to gospodarze przegrywał już 0:2. Obie bramki zaś padły w niecodziennych okolicznościach.
Na Suchych Stawach jeszcze pamiętano wysoką wygraną nad Siarką, a już trzeba było przełknąć gorzką pigułkę wysokiej przegranej. Lider z Kołobrzegu okazał się bardzo wymagający i nie przez przypadek zajmował miejsce na szczycie drugoligowej tabeli.
Dawno nie było takiej euforii na Suchych Stawach. Dawno też Hutnik Kraków nie odniósł tak wysokiego zwycięstwa, zwłaszcza w drugiej lidze. Co ciekawe, pierwsze 20 minut absolutnie nie zwiastowały takiego obrotu sprawy. Potem jednak okazało się, że to nie jest szczęśliwe popołudnie dla Siarki Tarnobrzeg.
W Wielką Sobotę na boisku przy Hetmańskiej kibice stworzyli doprawdy niesamowitą atmosferę. Dostosowali się do niej zawodnicy obu klubów. Powstał z tego piłkarski spektakl, którego nie powstydziłaby się Ekstraklasa. Ostatecznie górą byli goście, ale nikt opuszczający stadion nie mógł być rozczarowany.
W niedzielne popołudnie, na obiekcie przy Hetmańskiej w Rzeszowie można było obejrzeć świetne spotkanie okraszone aż siedmioma bramkami. Zwroty akcji, sytuacje pod obiema bramkami i świetny doping. Wygrał obecny lider drugiej ligi, ale goście pokazali się z bardzo dobrej strony.
Mimo mojej olbrzymiej sympatii dla gospodarzy, chciałem, aby ambitna postawa zawodników Sokoła została nagrodzona choćby punktem. Tak się stało, choć w pomeczowych rozmowach zawodnicy gości podkreślali, że jedno oczko w ich sytuacji nic nie daje. Szkoda, bo wszystko wskazuje na to, że ta nieco większa piłka zniknie z urokliwej Ostródy.
Na Ludwinów przybyła ekipa, która w tym sezonie debiutuje na poziomie drugiej ligi. Patrząc na wyniki, radzą sobie nieźle. Patrząc na mecz – widać że to ekipa z charakterem. Do przerwy powinno być 3:1, a było 0:0. W drugiej połowie lepiej zaczęli wyglądać goście i … stracili dwie bramki.