Z dystansu o wydarzeniach sportowych, niekoniecznie tych z pierwszych stron
Jak się okazało, było to ostatchine tchnenie piłkarskiej jesieni dla obu drużyn. Chyba dobrze, bo jedni i drudzy wyglądali na mocno zmęczonych sezonem, który dla amatorów przyniósł profesjonalne obciązenia. Niemniej jednak, po dobrym meczu w słonecznej acz mroźnej aurze, obie ekipy sprawdiedliwie podzieliły sie punktami.
W świetle jupiterów i przy minusowej temperaturze obie drużyny stworzyły całkiem żwawe widowisko. Pierwsza część należała do gości, ale to gospodarze wykorzystali brak koncentracji tuz po przerwie i dwukrotnie umieszczali piłkę w bramce. Mróz i nierówno oświetlone boisko – łatwo nie było.
W meczach takich jak ten, zdjęcia robią się same. Dobra pogoda, niezłe światło i dynamiczna, zacięta gra. Oba zespoły lubią i potrafią grać w piłkę, ale niestety tylko jeden z zespołów mógł cieszyć się po końcowym gwizdku. Piłkarska jesień w pełnej krasie.
W ciągu niespełna czterech dni te dwa zespoły spotkały się ze sobą dwa razy. Rewanż Kalwariance udał się połowicznie, bo awans do finału wadowickiego Pucharu Polski wywalczyli goście. W regulaminowym czasie mecz zakończył się remisem. Rozstrzygnięcie zapadło dopiero po rzutach karnych.
Pojedynki Beskidu z Kalwarianką zawsze dostarczają sporo bramek i emocji. Tak było i tym razem, bo mecz trzymał w napięciu do końca, mimo iż goście grali w 10. Tym razem ten derbowy pojedynek wygrali podopieczni Tomasza Moskały, dopisując do swojego konta cenne trzy derbowe punkty.
Z jednej strony Pcimianka – beniaminek z ambicjami. Z drugiej – LKS, który od kilku sezonów znajduje się w czubie tabeli. Mecz „zabili” goście w zasadzie po 25 minutach, odnosząc efektowne zwycięstwo. Dwa kolejne trafienia dołożył Król Strzelców z ubiegłego sezonu – Eryk Ceglarz.
W blasku mocno oślepiającego słońca Kalwarianka podejmowała Lubań Maniowy. Prowadzenie objęli goście po rykoszecie, a potem starali się powstrzymywać nacierających przeciwników. W drugiej części to jednak do gospodarzy bardziej uśmiechnęło się szczęście i odwrócili losy tego spotkania.
Na urokliwym stadionie w Białce zainaugurowano 4 ligowe rozgrywki. Gora goscie, którzy jeszcze miesiąc temu szykowali się do gry level niżej. Nie było to jednak tak łatwe zwycięstwo , jak wskazywałby wynik.
Są takie spotkania, w których nic nie idzie zawodnikom lub sędziom. Tym razem nie szło fotografowi. Z linii bocznej, z tyłu bramki, nawet z bramki – z żadnego kadru nie byłem zadowolony. Zadowoleni tez nie mogli być goście, którzy dosyć gładko przegrali, mimo sporej woli walki. Czasami po prostu nie idzie …
Beniaminek i rezerwy pierwszoligowca – brzmi jak pojedynek Dawida z Goliatem. Tak w rzeczywistości było. Drugi skład Białej Gwiazdy urządził sobie ostre strzelanie, ale zawodnicy z Nowej Wsi do końca walczyli choćby o jednego gola.